Kilka miesięcy potem nadal nie mogła uwierzyć w to że moi
rodzice, zginęli. Niechętnie wstałam ,z ciepłego i miękkiego łóżka. Poczułam
chłód, który powoli otula moje ciało. Usłyszałam otwierające się drzwi mojego pokoju, zapewne to mój brat Max wrócił z pracy i
przyszedł się ze mną przywitać. Jednak po chwili zrozumiałam że to nie on.
Nawet nie zdążyłam nic powiedzieć, a postać za mną obezwładniła mnie, przy czym
przyciskała mi do twarzy garść wacików czymś nasączonych. Czyli tak zgin…
* * *
Gdy się obudziłam była już noc, zaś ja myślałam że minęło 5
minut odkąd mnie „porwano”. Znajdowałam się w średniej wielkości pomieszczeniu
w którym było jedynie okno na całe miasto, łóżko i niewielki stolik, oraz drzwi
za którymi jest niewielka łazienka. Po chwili do pokoju wszedł wysoki i
szczupły chłopak.
-Dziękuję.- powiedziałam niepewnie, gdy ten położył tacę z
jedzeniem na stoliku.
-Nie ma za co, Rose.- odpowiedział.
Gdy miał już wychodzić, złapałam go za nadgarstek.
-Skąd znasz moje imię? Kim ty jesteś? Gdzie ja jestem?
Dlaczego tu jestem? – zadawałam setki pytań nieznajomemu.
-Jesteś nieznośna gdy się odzywasz. –powiedział odwracając
mnie i pchając mocno do ściany.
-To boli! – warknęłam.
-I oto właśnie chodzi.- rzekł z uśmiechem na twarzy.
-Nie mogę oddychać…- odparłam ostatkiem sił.
Chłopak mnie puścił, a ja mogłam znowu normalnie oddychać.
Gdy ten wyszedł, powoli osunęłam się na ziemię, po czym zaczęłam płakać. Nie
wiedziałam nic…. Niepewnie usiadłam na łóżku, gapiąc się na jedzenie przede
mną. Nie miałam ochoty tego jeść, położyłam się na łóżku i próbowałam zasnąć,
układając najgorsze scenariusze co się ze mną dalej stanie. Po chwili nawet nie
zorientowałam się że śpię głębokim snem.
* * *
-Wstawaj księżniczko.-ktoś powiedział mnie szturchając.
-Ehem….. Jeszcze 5 minut.- powiedziałam nadal nie otwierając
oczu.
-Okey, chciałem być dla Ciebie miły. –rzekł ściągając ze
mnie kołdrę.
-Zimno!- syknęłam wstając.
-No nareszcie wstałaś. – powiedział ten sam chłopak co
wczoraj przyniósł mi jedzenie.
-Brrrr….. Czemu tu tak zimno?- zapytałam.
- Oh, Rosie, Rosie. Aleś ty głupiutka, klimatyzacja działa
na pełnych obrotach.
-Nie masz prawa nazywać mnie Rosie! –warknęłam.
-To jest mój dom, a ty jesteś tylko w gości. Więc radzę Ci
być dla mnie miła. –powiedział szyderczo się uśmiechając.
-Gości się tak nie traktuję……
-Mów mi Nathan. A teraz bądź miła, bo źle się to dla Ciebie
skończy.
-Możesz se pomarzyć. – powiedziałam śmiejąc się.
-Sama się o to prosisz. –powiedział mocno przyciskając mnie do ściany.
-Panuje tu kilka zasad. Pierwsza: Masz się mnie słuchać.
Druga: Nie wychodzisz z tego pokoju gdy ja Ci nie pozwolę lub ktoś po Ciebie
nie przyjdzie. Trzy: Masz być miła dla
mnie i dla ludzi w tym domu. Cztery: Nie mów jeśli ktoś Cię o to nie poprosi.
Zrozumiałaś?!- mówiąc to pchał mnie mocniej do ściany.
-Zro….zu…mia……..łam….- mówiąc to krztusiłam się własnymi łzami.
-Grzeczna dziewczynka. –powiedział jeszcze mocniej mnie
pchać do ściany.
-Błagam……….przestań………..- jęczałam nadal krztuszą się łzami.
Po chwili zetknęłam się twarzą w twarz z podłogą. A Nathan
jak gdyby nigdy nic sobie wyszedł, przekręcając klucz w drzwiach. Już wiem że
go nienawidzę i tych jego hipnotyzujących niebieskich tęczówek, i zapachu
drogich perfum. Nadal klęczałabym na tej
podłodze gdybym nie usłyszałam po chwili
zgrzytania kluczyka w drzwiach.
-Cześć! Ty zapewne jesteś Rose? Tak? Miło mi Cię poznać. Jestem
Kate. –powiedziała dziewczyna uśmiechając się.
-Hej. Tak. –odpowiedziałam krótko podnosząc się z podłogi.
-Nathan Ci coś zrobił? –zapytała troskliwie.
-Nie…… Wszystko ok, po prostu się potknęłam. –odparłam ze
sztucznym uśmieszkiem.
-To dobrze, czasami jest agresywny, ale tak naprawdę jest
inny. Zaraz wracam, tutaj masz ubrania. –powiedziała wychodząc.
Nathan inny? Co chciała przez to powiedzieć? Dla mnie jak na
razie jest pieprzonym dupkiem. Uważnie obejrzałam dane mi ubranie, wiedziałam że będą za duże, bo jestem
strasznie chuda. Dostałam niebieska bluzkę z białym nadrukiem 84,jasne szory
oraz niebieskie trampki. Wzięłam ubrania i poszłam do łazienki wziąć prysznic.
Gdy skończyłam owinęłam się białym ręcznikiem, umyłam zęby, ubrałam się,
wysuszyłam włosy i związałam je w niedbałego koka. Gdy wyszłam z łazienki, na
łóżku siedziała Kate.
-Wow! Jak ładnie wyglądasz! –powiedziała z błyskiem w
oczach.
-Yyyyy….. Dzięki. –odpowiedziałam niepewnie.
-A, tutaj masz śniadanie. –powiedziała wskazując na stolik.
-Miło z twojej strony. –powiedziałam uśmiechając się.
-Ale czegoś mi tu brakuje….. Hm….. Tylko co to było?- mówiła
tak jakby do siebie.
-Zapewne makijażu. –odpowiedziałam z lekkim uśmiechem .
-No tak! Idź się pomalować, to jest rozkaz. –powiedziała
Kate uśmiechając się.
-Ale ja nie mam kosmetyków…. –odparłam.
Nadal czułam się niepewnie przy Kate i Nathan’ie. Ale powoli
ich poznawałam, Kate była miła i spokojna, a Nathan agresywny i zły. W każdym
bądź razie, ja tak myślałam.
-Czekaj, zaraz przyniosę kosmetyki.- powiedziała zostawiając
uchylone drzwi.
Ale z niej głupia dziewczyna. To była moja jedyna droga
ucieczki, no nie licząc okna i skoku z 5 metrów. Czy prędzej kierowałam się do
uchylonych na oścież drzwi. Niepewnie wysunęłam głowę by sprawdzić czy nikogo
nie ma. Droga wolna, po prawej stronie było jeszcze kilka innych pokoi, zaś po
lewej schody. Po chwili ostrożnie schodziłam po schodach by nikt mnie nie
usłyszał. Gdy zeszłam zauważyłam że po lewej stronie była kuchnia w której
siedziała jakaś mała dziewczynka z zapewne swoją mamą, oraz salon w którym
siedział Nathan z jakimś blondynem. Po prawej były drzwi frontowe, prowadzące
do wolności. Gdy tylko dotknęłam klamki, usłyszałam dźwięk przeładowywanej
spluwy. I czar prysł.
-Dokąd się wybierasz?! –zapytał Nathan przykładając mi
pistolet do czaszki.
-Ja? Przewietrzyć się, nie moja wina że ktoś specjalnie
usunął klamkę by otworzyć okno.- odparłam zgodnie z prawdą.
-Kłamiesz, widzę to po tobie. –szepnął mi do ucha.
Powoli podniosłam ręce i obróciłam się do niego twarzą w
twarz.
-Nathan, nie rób tego. –powiedział chłopak z który był
wcześniej z Nathan’em w salonie.
-Zamknij się Tom! Nie była posłuszna, musi ponieść karę.-
powiedział ze złością.
-No dalej, zrób to. Przecież masz mnie dosyć, nienawidzisz mnie.
–prowokowałam go.
Po chwili żałowałam że to powiedziałam………
_____________________________________________________
Jeśli przeczytałeś/przeczytałaś
zostaw komentarz z opinią. Dla Ciebie to tylko chwila, a dla mnie motywacja do
pracy.
Tak więc mamy
pierwszy rozdział J Tak wiem, zjebałam go na całej linii L
świetny :) może i jestem fanką 1D , ale rozdział mi się bardzo podoba, czekam na next @Hug_me_now__
OdpowiedzUsuńNo,no, no super rozdział. Na serio boski *__*
OdpowiedzUsuń@Niesia69